niedziela, 20 lipca 2014

Sok wiśniowy i wiśnie deserowe (najlepsze do ciasta)

Jak ja kocham lato...
Gorące, długie dni... Obfitość warzyw i owoców na pobliskim ryneczku. Świadomość, że prawie każdą owocową zachciankę mogę spełnić, bez grzebania w zamrażalniku :)
Zjadam więc czarną porzeczkę prosto z krzaka na działce. Poziomki z piaskiem....
Nie myję malin :)
Dryluję kolejną ubijankę WIŚNI...
Upycham nimi zamrażalnik, który już pęka w szwach, a przecież tyle jeszcze pasuje zamrozić...
Upycham nimi słoiki...

Przepis na TE wiśnie dostałam do koleżanek z  pracy  (w tym miejscu pozdrawiam Martę i Agatę :P )
Bardzo lubię przepisy gdzie nic się nie marnuje.
Mam i sok ( całkiem go sporo) i wiśnie, które dodane do lodów lub ciasta są po prostu rewelacyjne. A przy tym pracy jest naprawdę niewiele... No dobra.... może nie tak nie wiele, ale mniej niż zazwyczaj przy soku z sokownika.


PoLeCaM  :)

Składniki:
3 kg wiśni
4 szklanki cukru (cukier można dodać w dowolnej ilości, w zależności do preferenncji smakowych)

Wiśnie umyć i wydrylować. Wymieszać z 2 sklankami cukru i odstawić przykryte na kilka godzin, aż puszczą skok.
Przełożyć do garnka owoce razem ze sokiem i powoli  gotować ok. 20 minut (czas od zagotowania).
Następnie odcedzić wiśnie, pozostawiając je na sicie aby dobrze odciekły. 
Do zlanego soku dodać szklankę cukru i podgrzewać aż cukier się rozpuści. Gorący sok wlewać do wyparzonych słoików i mocno zakręcić. Odstawić do góry dnem do wystudzenia.
Odcedzone wiśnie przełożyć z powrotem do garnka i dosypać szklankę (lub do smaku) cukru. Smażyć chwilę aż będą gorące (wiśnie puszczą jeszcze sok). Układać ciasno w wyparzonych słoikach. Na wierzch można dolać trochę pozostałego soku. Zakręcić i odstawić do góry do wystudzenia.

* Jeśli przetwory mają przetrwać zimę - lepiej je zapasteryzować.





poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Sos czosnkowy do pizzy (i nie tylko)

Kocham czosnek...
Jestem odosobniona w tej miłości, bo mąż nie przepada, a dzieci jak "muszą bo są chore"...
A ja lubię, tak dla przyjemności zrobić sobie krem czosnkowy do kanapek, albo sos do pizzy. Z tym ostatnim bywa tak, że kiedy zostaje - wyjadam łyżeczką z salaterki :)
Zdecydowanie najlepszy :)

Składniki:
3-4 spore ząbki czosnku (czasem daję całą główkę :) )
mały gęsty jogurt naturalny (200 g)
1-2 łyżki majonezu
1-2 łyżeczki miodu (cukru, syropu z agawy)
sól i pieprz do smaku oraz zioła prowansalskie (ok 1/2 łyżeczki)

Czosnek obrać, przecisnąć przez praskę albo drobno posiekać. W salaterce wymieszać jogurt naturalny, majonez, miód i zioła prowansalskie. Dodać czosnek, doprawić do smaku i ponownie wymieszać. Dostawić na co najmniej 2h do lodówki. Najlepszy następnego dnia.






niedziela, 6 kwietnia 2014

Placek z masą

To ulubione ciasto mojego męża. Prosty ciemny spód, a na nim budyniowy krem migdałowy posypany startą gorzką czekoladą.
Prosto, bardzo prosto. I pysznie :)

Składniki na ciasto:
1 szklanka cukru
1 szklanka mleka
80 g masła
1 jajko
3 łyżki kakao
2 szklanki mąki minus 2 łyżki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody

Składniki na krem:
2 szklanki mleka
1 szklanka cukru
2 łyżki (z lekką górką) mąki ziemniaczanej
2 łyżki (z lekką górką) mąki pszennej
200 g miękkiego masła
2-3 łyżki soku z cytryny
kilka kropel olejku migdałowego

dodatkowo: starta gorzka czekolada do posypania

Mąkę wymieszać z kakao, proszkiem i sodą, przesiać. Miękkie masło utrzeć z  cukrem na puch, dodać jajko nadal ucierając, dodawać naprzemiennie mleko i przesianą mąkę.
Ciasto wyłożyć do blachy (20x25 cm - można do większej, wtedy ciasto będzie niższe) Można też upiec w tortownicy - średnica 26 cm) nasmarowanej masłem, lub wyłożonej papierem do pieczenia.
Włożyć do  nagrzanego piekarnika (175 C), piec ok 30 minut - do tzw. suchego patyczka.
Po upieczeniu - ciasto lekko wystudzić,wyjąć z blachy i zostawić do całkowitego wystygnięcia.
Zagotować szklankę mleka z cukrem. W drugiej rozmieszać obydwie mąki. Wlać do gorącego mleka, zamieszać i gotować (cały czas mieszając) na małym ogniu, aż budyń lekko zgęstnieje. Wystudzić. Miękkie masło utrzeć na puch. Pomału, łyżka po łyżce dodawać zimny budyń, za każdym razem mieszając do połączenia składników. Na koniec dodać sok z cytryny i kilka kropel olejku migdałowego.
Gotowy krem wyłożyć na wystudzony spód, posypać startą czekoladą. Schłodzić w lodówce.
Smacznego!


sobota, 15 marca 2014

Lubieżny tort cappuccino z wiśniami i kilka słów o lukrze plastycznym

Pamiętam kiedy miałam 20 lat z podziwem patrzyłam na sernik z rosą i myślałam Ja? no gdzie tam. Ja nie mam cierpliwości do pieczenia...
Okazało się że mam :) I nie tylko do pieczenia.
Człowiek poznaje się przez całe życie...
Teraz każde urodziny to okazja do wypróbowania nowego przepisu na tort i świetna zabawa przy dekorowaniu.
Najbardziej lubię pracować z lukrem plastycznym bo jest on stosunkowo niedrogi, łatwy do wykonania i świetnie się sprawdza w dekoracjach.
Tytułowy lubieżny tort zrobiłam dla kuzyna z okazji jego 18 urodzin. Tydzień później zrobiłam poprawkę na drugą imprezę :)
 Tort nie jest bardzo słodki (pomijając obecność super słodkiej dekoracji) , wiśnie dodają mu charakteru a posiekana czekolada jest ciekawym zaskoczeniem podczas jedzenia.



Składniki na krem:
600 ml śmietany kremówki 30%
1/2 szklanki wody
3 łyżeczki żelatyny
duże opakowanie kawy cappuccino o ulubionym smaku 
2-3 łyżki cukru pudru.

Składniki na biszkopt:
6 jajek, 
2/3 szklanki cukru
3/4 szklanki + 2 płaskie łyżki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej + 1 łyżeczka

Składniki krem maślany (pod lukier)
kostka masła
3 łyżki cukru pudru
2 łyżeczki kakao
2 łyżki mleka

dodatkowo:
mały słoiczek wiśni w syropie
tabliczka gorzkiej czekolady
2-3 łyżki wódki

*aby uzyskać piersi na trocie - upiekłam w dwóch małych miseczkach dodatkowe biszkopty (2 jajka + 2 łyżki cukru + 2 łyżki mąki pszennej + 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej)

Biszkopt:
Najlepiej upiec dzień wcześniej. Łatwiej go wtedy przekroić.
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodawać po łyżce cukru. Cały czas mieszając (na najwyższych obrotach miksera), dodawać po jednym żółtku. Mąki wymieszać i przesiać. Dodać do ubitej piany i delikatnie połączyć (szpatułką albo na bardzo wolnych obrotach miksera)
Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem (tylko dno, boków nie wykładamy i niczym nie smarujemy)
Przelać biszkopt do formy i wstawić do piekarnika nagrzanego do 165C. Piec ok 40-50 minut to tzw. suchego patyczka.
Upieczony, gorący biszkopt wyjąc z piekarnia, upuścić (w formie) na podłogę w wysokości ok 60 cm. (upuszczam na dywan w przedpokoju :) ) .Dzięki temu biszkopt nie opada. Pozostawić uchylonym piekarniku do wystygnięcia. (przepis i patent z upuszczaniem pochodzą z blogu mojewypieki.com)
Całkowicie zimny oddzielić nożykiem od formy i przekroić na 3 blaty.

Krem cappuccino:
W gorącej wodzie rozpuścić żelatynę. Dodać opakowanie kawy - wymieszać do całkowitego rozpuszczenia i odstawić do wystygnięcia. Kiedy mieszanka zacznie lekko tężeć - zmiksować blenderem aby pozbyć się grudek (często w czasie stygnięcia mieszanka osiada na bokach naczynia)
Schłodzoną śmietaną (koniecznie -  w temperaturze pokojowej raczej się nie ubije)  ubić mikserem, miksując najpierw na wolnych obrotach a później na najszybszych. Pod koniec ubijania dodawać po łyżce cukru (nie sypiemy od razu całego, żeby nie "przebić" piany) Do ubitej masy wlewać małym strumieniem kawę z żelatyną, miksując cały czas na wysokich obrotach.
Kiedy składniki się połączą krem jest gotowy.

Wiśnie odcedzić z syropu. Syrop połączyć w wódką i ew. dopełnić wodą lub herbatą aby uzyskać szklankę płynu.
Pierwszą część biszkoptu ułożyć na paterze,  napączować, rozsmarować 1/3 kremu śmietanowego,   poukładać wiśnie, posypać posiekaną czekoladą. Przykryć kolejnym blatem, wyłożyć połowę pozostałego kremu i wiśnie, posypać czekoladą. Przykryć ostatnim nasączonym blatem. Resztę kremu zużyć na wysmarowanie góry i boków (jeśli tort jest obkładany lukrem plastycznym, kremem przełożyć tylko blaty - a górę i boki ciasta wysmarować kremem maślanym)
Włożyć do lodówki  na kilka godzin aby masa stężała.

Krem maślany pod lukier
Miękkie  masło ucierać w mikserze aż stanie się białe i puszyste, dodać mleko, partiami cukier puder i kakao.
Gotową masą wysmarować dokładnie cały tort. Odstawić do schłodzenia.



Lukier plastyczny:
800 g cukru pudru (+/-)
50 g glukozy
3 łyżeczki żelatyny
60-70 ml wrzącej wody

Cukier puder wymieszać z glukozą i przesiać (jeśli otwieram nowe opakowanie i cukier jest sypki, pomijam ten etap)
Na blat kuchenny (matę silikonową) wysypać ok. 500 g mieszanki. Zrobić dołek.
Żelatynę rozpuścić we wrzącej wodzie i powoli wlewać do dołka zagniatając jak ciasto na pierogi. Podsypując  pozostałym cukrem, wyrabiać aż uzyskania plastycznej masy przypominającej modelinę/plastelinę.
Jest to przepis na podstawową, białą wersję lukru. Uzyskaną masę można w zależności od przeznaczenia podzielić na części i barwić barwnikami spożywczymi.

kilka uwag odnośnie lukru...

  1.  Początkowo podczas zagniatania lukier bardzo się lepi i trudno go wyrabiać. Od jakiegoś czasu zamiast na stolnicy wyrabiam go mikserem w misce, końcówkami do ciasta drożdżowego. Jest zdecydowanie szybciej. I można zagniatać mniejsze ilości lukru barwiąc go od razu przy mieszaniu. 
  2.  Glukoza jest konieczna do wyrobienia lukru, bez jej dodatku kruszy się i nie jest plastyczny.
  3. Lukier szybko wysycha, dlatego nieużywaną część najlepiej zapakować w woreczek foliowy i wypchać z niego całe powietrze. Można go wtedy przechowywać nawet kilka tygodni. Ale musi być naprawdę BARDZO SZCZELNIE zapakowany BEZ DOSTĘPU POWIETRZA.
  4. Jeśli lukier nam przyschnie, wystarczy ponownie wyrobić go lekko zwilżonymi dłońmi. 
  5. Większe partie lukru - np. do obłożenia tortu najlepiej wyrobić na świeżo, "odgrzewany" kilkudniowy lukier nie jest już aż tak plastyczny i często rwie się podczas wałkowania (bynajmniej u mnie)
  6.  Przechowywany, twardy lukier można reaktywować podgrzewając go kilka sekund w mikrofali.
  7. Lukier najlepiej wałkować na blacie (macie silikonowej) posmarowanej olejem lub podsypanym cukrem pudrem.
  8. Aby dekoracja ładnie przylegała do ciasta, tort musi być posmarowany kremem. Najlepiej nadaje się do tego krem maślany. Kremy na bazie śmietany czy budyniowe rozpuszczają lukier.
  9. Fantastyczną pomocą przy dekorowaniu są plastikowe wykrawacze. Dzięki nim można uzyskać super efekty bez specjalnego męczenia się. (Zwłaszcza jeśli ktoś tak jak ja nie ma zdolności plastycznych)

...i kilka uwag odnoście barwienia lukru...

  1.  Najlepiej używać barwników w proszku. Są bardzo wydajne i nie rozrzedzają lukru. Próbowałam kilkakrotnie barwinków w żelu, ale ciężko było uzyskać intensywny kolor a lukier robił się rzadszy i musiałam dosypywać cukru.
  2. Jeśli potrzebujemy większą ilość jakiegoś koloru np.( do obłożenia całego tortu)  to barwnik najlepiej dodać przed wyrabianiem masy wsypując go bezpośrednio do cukru pudru albo rozpuszczając w wodzie z żelatyną. Uzyskamy wtedy jednolity, wyrazisty kolor.
  3. Małe ilości jakiegoś koloru można uzyskać dodając odrobinę suchego barwnika do gotowego podstawowego lukru i wyrabiając tak długo aż uzyska się pożądany kolor. Jest to trudniejsze ponieważ barwnik nie chce się rozpuszczać i przy wałkowaniu widać czasem ciemniejsze drobinki. Ciężko też uzyskać jednolity kolor kiedy dodajemy więcej niż jeden barwnik (np robiąc zielony)








piątek, 31 stycznia 2014

Pełnoziarnisty chleb z suszonymi owocami (na zakwasie)

To mój drugi ulubiony chleb.
Albo nawet i pierwszy.
Tak, ostatnio zdecydowanie pierwszy na liście.
Oczywiście piekę go TYLKO dla siebie, bo reszta rodziny kręci nosem na wszystko co choćby wygląda na zdrowe.
W grudniu i początkiem stycznia piekłam go jeszcze dla KOGOŚ. To były najszczęśliwsze Święta w moim życiu.
Ale teraz ten Ktoś daleko i mój chleb zje znowu dopiero w wakacje. Albo w maju...
Przesyłam mu ciepłe myśli, czułe słowa, moc buziaków i kanapkę...
I myślcie sobie co chcecie. Nie zdradzam męża ;P

Składniki: *
500g mąki pszennej chlebowej
500g mąki żytniej chlebowej
2 łyżeczki soli
6 łyżek siemienia lnianego
6 łyżek słonecznika
2 łyżki pestek dyni
3 łyżki sezamu
szklanka otrębów pszennych lub żytnich
200g suszonych owoców (śliwek, moreli,gruszek, jabłek, rodzynek)
3/4 szklanki aktywnego zakwasu żytniego
3 szklanki ciepłej wody
3 łyżeczki miodu lub melasy

W dużej misce mieszam obydwie mąki, ziarna, otręby i sól. Owoce kroje na mniejszekawałki i dodaję do całości. Wlewam ciepłą wodę, dodaję zakwas i miód. Mieszam łyżką do połączenia składników. Ciasto jest lepkie i gęste. Przekładam do wysmarowanych masłem dwóch dużych keksówek (albo do silikonowych  bez smarowania).Wierzch posypuje grubo płatkami owsianymi albo słonecznikiem ( zapobiega to przyklejaniu ściereczki do ciasta podczas rośnięcia). Odstawiam do wyrośnięcia  - trwa to od 5-12 h w zależności od aktywności zakwasu i temperatury otoczenia.
Wyrośnięty chleb wkładam do piekarnika nagrzanego do 230C. Piekę 10 minut, obniżam temperaturę do 200 C i piekę kolejne 50-60 minut. Wyciągam z keskówek i jeśli spód jest miękki dopiekam kolejne 10 minut, wierzch przykrywając folią aluminiową.
Studzę na kratce i kroję dopiero zimny.



*Otrzymaną mieszankę dzielę z reguły na 3 równe części. Dwie z nich pakuję do woreczków i zostawiam na następny raz. Do reszty dodaję 1/3 szklanki zakwasu, łyżeczkę miodu, szklankę wody. Formuję okrągły bochenek i obtaczam go w płatkach owsianych. Zostawiam do wyrośnięcia w durszlaku wyłożonym ściereczką obsypaną mąką. Wykładam na rozgrzaną blachę i piekę jak w przepisie.

niedziela, 26 stycznia 2014

Zimowa surówka z kiszonej kapusty

Zimą aż strach jeść surówki.
Kupuję czasem paprykę lub pomidora do kanapek, ale na codzienne serwowanie sałatek na bazie tego co u nas normalnie o tej porze nie rośnie, jest dla mnie ryzykowne. Wolę nie myśleć ile chemii trzeba wpompować w paprykę czy sałatę, żeby mieć dorodne plony w zimie
Nie przekonują mnie hiszpańskie słoneczne pomidory które smakują jak woda, ani ogórki które potrafią leżeć miesiąc w lodówce i się nie zepsuć :)
Na pewno nie są zdrowe.

Dlatego o tej prze roku u mnie w kuchni króluje kapusta :)
Robię surówki z białej, czerwonej i pekińskiej, testując przy tym nowe połączenia, inne przyprawy.
Zachwyciłam się ostatnio białą kapustą z marynowanymi śliwkami, ale o tym będzie innym razem.
Bo dziś w roli głównej kapusta kiszona.
Jeszcze jesienią po raz pierwszy w życiu zakisiłam w słoikach 20 kg. Przechowuje się super w piwnicy i jest rewelacyjna w smaku. Już wiem, że będzie to stały repertuar jesiennych przetworów.
Bo jeśli już narzekam na sklepowe warzywa to muszę wspomnieć, że przeżyłam szok kiedy kupując kapustę kiszoną w woreczku przeczytałam na etykiecie że jest konserwowana chemicznie.



Składniki
duży słoik kiszonej kapusty (ok 500g)
średnie jabłko
malutka czerwona cebula albo pół większej
3-4 łyżki oliwy z oliwek
łyżeczka miodu (może być syrop z agawy albo cukier)
sól i pieprz do smaku
ew. marchewka jeśli kapusta jest czysta

Kapustę płukam na sicie i mocno odciskam. Próbuję. Jeśli jest zbyt kwaśna to powtarzam płukanie - tyle razy, aż smak mi odpowiada.
Odciśniętą kapustę przekładam do miski. Jeśli mam kapustę bez marchewki ścieram jedną obraną na tarce o dużych oczkach. Na tych samych oczkach ścieram  jabłko bez skórki. Cebulę kroję w drobną kosteczkę. Wszystkie składniki łączę w misce i  doprawiam solą i pieprzem. Dodaję miód i oliwę z oliwek. Mieszam i odstawiam do lodówki na 30 minut żeby smaki dobrze się połączyły.
Smacznego!



 


środa, 22 stycznia 2014

Pasztet z "rosołowych resztek" ze śliwką i rozmarynem

Co niedzielę pojawia się ten sam problem.
Co zrobić z rosołowymi resztkami....
Zawsze zostaje mi pietruszka, marchewka i seler.
Nie ma też chętnych ma mięso.
I wszystko ląduje w koszu
Nie lubię takiego marnotrawstwa.

Od  jakiegoś więc czasu co niedzielę rano gotuję rosół a wieczorem piekę pasztet. Wykorzystuję do jego przyrządzenia wszystkie ugotowane jarzyny (nawet kapustę włoską) i mięso.
Eksperymentuję z nowymi  smakami i dodaję różne przyprawy. Raz piekę z majerankiem albo kolendrą i żurawiną. Innym razem czysty. Jednak faworytem pozostaje pasztet z rozmarynem i śliwką. Lubię jego lekko słodkawy posmak przełamany wyrazistością rozmarynu.
Mówię Wam PYYYCHAAA.

Składniki:
ugotowane mięso z rosołu ( w mnie ok 250g)
jarzyny z rosołu - marchew, seler, pietruszka, kapusta włoska.
250g mielongo mięsa wieprzowego (łopatki, karkówki - można pominąć jeśli mięsa rosołowego jest więcej)
500g wątróbki drobiowej (dałam z indyka)
3 łyżki mielonego siemienia lnianego (ew. zmielonych otrębów, bułki tartej)
2 jajka
2 cebule
kilka gałązek świeżego rozmarynu (jeśli dajemy suszonego to ok 1/2 łyżeczki)
15 suszonych śliwek
sól, pieprz, ostra papryka

Do gotującej się wody wrzucam namoczoną wcześniej w mleku wątróbkę. Gotuję małym ogniu ok  15 minut, odcedzam i płukam z szumów (tworzy się ich dużo podczas gotowania).
Mięso mielone przesmażam na teflonowej patelni bez tłuszczu - wytapia się go sporo w trakcie smażenia.
Mięso z rosołu obieram.
Śliwki płukam na sicie ciepłą wodą i osuszam papierowym ręcznikiem.
Rozmaryn obieram na igiełki i drobno kroję.
Mięso, wątróbkę, jarzyny z rosołu i surową obraną cebulę mielę dwa razy w maszynce do mięsa.
Jeśli lubicie bardzo aksamitny pasztet można zmielić wszystko jeszcze raz, albo użyć do mielenia np. malaksera.
Mieszankę doprawiam do smaku solą, pieprzem i ostrą papryką. (próbuję smak przed dodaniem jajek). Wbijam 2 jajka, wsypuję siemię lniane i mieszam. Jeśli mieszanka jest za sucha możecie wlać kilka łyżek rosołu albo wody - powinna mieć konsystencję bardzo gęstego jogurtu, ale nie może się kruszyć.
Dodaję rozmaryn i mieszam.
Średnią keksówkę, smaruję masłem i obsypuję bułką tartą - jeśli piekę w silikonowej to pomijam ten etap i przekładam pasztet prosto do keksówki. Wciskam śliwki w pasztet i wyrównuję powierzchnię.
Wierzch pasztetu możecie posypać np. mieszanką suszonych warzyw. Ja posypałam Dekorem (mieszanka suszonych warzyw, gorczycy i papryki w płatkach).
Pasztet wstawiam do nagrzanego 190 C piekarnika i piekę godzinę. Zostawiam do ostygnięcia w uchylonym piekarniku.
Dopiero całkiem zimny wyciągam ostrożnie z formy.
Smacznego!



 

niedziela, 19 stycznia 2014

Śledzie po wiejsku

Nie mam dziś weny do pisania wstępu.
Rzeknę więc tylko, że śledzie są pyszne...
Najlepsze z jajkiem na twardo i majonezem :)

Składniki:
0,5 kg solonych śledzi z zalewy
2 duże cebule
szklanka (albo troszkę więcej)  mieszanki oliwy i oleju (pół na pół)
po 4-5 ziaren ziela angielskiego i czarnego pieprzu
2-3 liście laurowe
2 - 3 ziarna jałowca

Śledzie odcedzam z  zalewy i moczę w przegotowanej zimnej wodzie kilka godzin. Zmieniam wodę 2-3 krotnie.
Wymoczone śledzie odsączam na sicie i kroję na 2-3 części w zależności od wielkości płatów.
Cebulę kroję w półplasterki
W słoiku (ok 1l pojemności) układam warstwę cebuli, wrzucam po część ziaren ziela, pieprzu i jałowca, dodaję 1 liść laurowy i pierwsza warstwę śledzi. Zalewam mieszanką oleju i oliwy. Układam kolejno warstwy cebuli z przyprawami i śledzi zalewając zalewą. I tak do wyczerpania zapasów :)
Na samej górze zostawiam warstwę cebuli. Zakręcam słoik i potrząsam nim tak aby oliwa dotarła do wszystkich zakamarków. W razie  potrzeby uzupełniam ją.
Odstawiam do lodówki na 3-4 dni do "przegryzienia".
Najlepsze z jajkiem na twardo i majonezem :)







niedziela, 15 grudnia 2013

Najprostszy chleb razowy z ziarnami, na zakwasie

Wpadłam na własnego bloga w poszukiwaniu przepisu... którego nie zdążyłam tam jeszcze umieścić :) a do którego przymierzam się od zeszłych wakacji.
Mniej więcej od tej pory piekę dwa razy w tygodniu chleb TYLKO DLA SIEBIE.
Pyszny, ziarnisty, na samym zakwasie. Bardzo prosty w przygotowaniu.
Składniki wystarczy wymieszać łyżką w misce i pozostawić w keksówce do wyrośnięcia.

Składniki:*
6 szklanek mąki żytniej chlebowej (typ 720)
2 szklanki otrębów żytnich
1 szklanka siemienia lnianego
1 szklanka płatków owsianych
1 szklanka słonecznika + kilka łyżek do posypania wierzchu
4 szklanki wody
łyżka soli
2 łyżki melasy trzcinowej (można zastąpić miodem)
1 szklanka aktywnego zakwasu żytniego

Suche składniki wymieszać, dodać wodę, aktywny zakwas i melasę (można zastąpić miodem, albo zupełnie pominąć - ja jednak lubię delikatnie słodkawy smak). Wszystko wymieszać w misce, ciasto wychodzi gęste, ale nie może być za bardzo zbite - w razie potrzeby dodać łyżkę, dwie wody.
Mieszać do połączenia składników, nie ma potrzeby długiego wyrabiania.
Keksówki wysmarować masłem, przełożyć ciasto do form, a wierzch obficie posypać słonecznikiem albo innymi ziarnami (zapobiega to przyklejeniu ściereczki do ciasta kiedy chleb urośnie) . Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia - w zależności od temperatury otoczenia i aktywności zakwasu trwa do od 6 do 12h. (Zwykle mieszam ciasto wieczorem, a rano piekę chleb)
Wyrośnięty chleb włożyć do piekarnika nagrzanego do 230C. Piec na najniższym poziomie ok 10 minut, potem temperaturę zmniejszyć do 200C i piec jeszcze 50 minut.
Wyjąć z formy - jeśli spód jest miękki dopiec kolejne 5-10 min  już bez formy. Wystudzić na kratce. Kroić całkiem zimny.
SMACZNEGO!

*Podane proporcje są na dwie naprawdę duże keskówki. Zwykle robię tak, że wymieszane składniki (oczywiście bez wody, zakwasu i melasy) dzielę na 3 równe części. Jedną mieszam z 1 i 1/3 szklanki wody, łyżką melasy i kilkoma łyżkami zakwasu i piekę chleb w małej keskówce. Pozostałe części pakuję w woreczki i na kolejny raz mama gotową mieszankę.







piątek, 18 października 2013

Domowe aromaty w trzech odsłonach

Post miał się ukazać rok temu...
Ale szykowałam się na wielki koniec świata i nie publikowałam go, bo komu potrzebne aromaty na Święta których ma nie być... ;P
A tak poważnie...
Zawsze brakuje mi czasu na nowe wpisy.
Może to wina, że gotuję więcej niż powinnam, testując ,eksperymentując i wymyślając nowe potrawy.
Nie mam czasu fotografować tego co zrobię, bo nie zadawalają mnie zdjęcia kliknięte w biegu. Wszystko musi być idealne albo przynajmniej przyzwoite. Moje dążenie do ideału jest zgubne, bo chcąc być taka, poświęcam rzeczą błahym więcej uwagi niż na to zasługują...
Potem nie mam czasu na rzeczy inne.

Zawsze gdzieś biegnę, coś gubię, albo czegoś szukam :)

Tak jak zdjęć to tego postu. Gdyby nie to, że gdzieś je zapodziałam na dysku, dawno bym Wam już napisała o tych aromatach....

Aromat waniliowy:
Laska wanilii
150 ml wódki
50 ml wody

Laskę wanilii rozkrajamy wzdłuż, nie przecinając jej jednak na 2 części. Chodzi o to, żeby nasionka zostały w środku i nie pływały nam w aromacie.
Wkładamy do słoiczka/małej karafki czy innego szczelnie zamykanego pojemnika (lepiej nie do plastikowego - alkohol może wejść w reakcję )
Zalewamy 150 ml wódki - odstawiamy na 2 tygodnie wstrząsając co jakiś czas.
Po tym czasie dodajemy do ekstraktu wodę i mieszamy. Odstawiamy na kolejne 2 tygodnie. Aromat jest gotowy do używania. Wanilię możemy zostawić w środku.

Aromat cytrynowy i pomarańczowy
1 cytryna/pomarańcza  (w właściwie skórka)
120 ml wódki
120 ml wody

Cytrynę/ pomarańcze szorujemy, sparzamy wrzątkiem i obieramy skórkę bardzo cieniutko ( używam do tego celu obieraczki do ziemniaków). Usuwamy białą błonę, jeśli została na skórkach i kroimy je w cieniutkie paseczki.
Zalewamy wódką i odstawiamy na 2 tygodnie, wstrząsając od czasu do czasu.
Po tym czasie dodajemy wody i odstawiamy na kolejne 2 tygodnie. Później aromat jest gotowy do użycia. Można przecedzić, żeby pozbyć się skórek.
SMACZNEGO :)